poniedziałek, 1 sierpnia 2011

h2>Stereotypy</h2>
<p>Autorem artykułu jest Monika  Ł.</p>
<br />
W naszej kulturze panuje stereotyp, że piękna i szczupła osoba będzie idealnym partnerem życiowym, pracownikiem, który dzwignie firmę ponad wyżyny. A to wszystko dlatego, że po prostu jest szczupła.
<p><a href="http://dietomaniacy.pl/" target="_blank">Odchudzanie</a> ostatnimi czasy stało się jakąś modą, trendem, któremu ulegają starsi i młodsi, dziewczyny, kobiety, a coraz i częściej chłopcy lub mężczyźni. Ludzie odchudzają się, żeby zrzucić masę, być zdrowymi, dla wzbudzenia zainteresowania.<br />Dlaczego społeczeństwo jest tak niesamowicie niezadowolone ze swojego wyglądu, że próbuje go zmienić katorżniczymi dietami i wylewaniem potu na basenie czy siłowni.</p>
<p><br />Symbolem sukcesu, piękna i seksu w dzisiejszych czasach jest pięknie zadbane ciało, smukła sylwetka u pań, a u panów wyrzeźbiony brzuch, uda i ramiona.</p>
<p><br />Przeprowadzone badania wskazują, że nawet pracodawcy nie chcą zatrudniać osób z nadwagą, bo oznacza to nieumiejętność zadbania o siebie i słabą wolę i nie można się spodziewać, aby tacy ludzie zostali rekinami sukcesu. I nie liczą się osiągnięcie i aspiracje. Gruby może być dobrym pracownikiem, ale tylko niskiego i średniego szczebla.</p>
<p><br />Również osoba z nadwagą będzie dobrym przyjacielem, ale już partnerem życia nie. Kobieta otyła nie dba o siebie, jest mniej wymagająca, jeśli chodzi o sprawy finansowe i życie towarzyskie, bardziej leniwa i mniej inteligenta niż jej szczupłe koleżanki. Taki stereotyp panuje wśród mężczyzn. Jednak kobiety też nie przepadają za otyłymi mężczyznami i wybierają tych szczupłych i wysokich.</p>
<p><br />Media z każdej strony atakują nas modelkami, aktorami, prezenterami czy piosenkarzami o idealnych proporcjach. Gapiąc się w telewizor czy ekran komputera, widzimy wiecznie młode, szczupłe i zadbane gwiazdy i gwiazdeczki. „Zwykli” ludzie pragną stać się równie idealni, co sfotoszowani celebryci, którzy w większości mają swoich dietetyków, speców od wyglądu, a co niektórzy są nawet po operacjach plastycznych.</p>
<p><br />Niestety, w naszej kulturze zakorzeniony jest taki, a nie inny ideał piękna. Dopóki on nie ulegnie zmianom, dopóty ludzie będą martwić się swoim wyglądem.</p>
<p><img alt="images?q=tbn:ANd9GcSDQsAH1Bd6LdiIFJHLEj0LOJQc48syKS4oNCZSWmJIkM7mlHJd" src="http://t1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcSDQsAH1Bd6LdiIFJHLEj0LOJQc48syKS4oNCZSWmJIkM7mlHJd" width="184" height="195" /></p>
---
Artykuł pochodzi z serwisu <a href="http://artelis.pl/%22%3Ewww.Artelis.pl%3C/a>
h2>Ucieczki

Autorem artykułu jest Krzysztof Piotr Kina


Uciekamy przed wszystkim, co niewygodne, czego się boimy, o czym myślimy, że nie damy rady, nie sprawdzimy się, będzie dla nas trudne, dyskomfortowe. W ramach tej ucieczki robimy wszystko: pijemy, palimy, uprawiamy inny "sport" lub też wybieramy inne "bardzo ważne zajęcie". Oglądamy TV, słuchamy muzyki, gramy, jemy, śpimy…
... To takie normalne i dość zwykłe przykłady, ale też potrafimy rozchorować się, spowodować wypadek, śmierć, wyjść za mąż lub się ożenić, rozwieść… wszystko, aby uniknąć niewygodnej dla nas sytuacji/konforontacji. Tak właściwie to jesteśmy mistrzami ucieczek.
Ludzie dzielą się na dwie kategorie: tych, co łapią byka za rogi i tych, co przed nim wiecznie uciekają… tak powiedział bohater filmu „zapach kobiety”, trafił tym bezbłędnie. Zastanawia tylko skala tego zjawiska. Jak bardzo potrafimy uciekać, oszukiwać samych siebie? Byle by tylko nie narazić się na nieprzyjemności, byle by odwlec chwilę konfrontacji, byle by jeszcze napieścić się „nicnierobieniem”, brakiem odpowiedzialności, byciem dzieckiem…
Tutaj pewnie leży cała „wina”, przyczyna takiego stanu rzeczy. Brak odpowiednich wzorców wychowawczych. Nie przekazano nam jak to dobrze jest wygrywać. Nie pokazano nam słodkiego smaku współpracy, tworzenia, kreatywności, radości działania i współdziałania, dowodzenia, kierowania, WYGRYWANIA…. Zamiast tego jak zbite psy Pawłowa z podkulonymi ogonami wybito w nas reakcję strachem, ucieczką… powiedziano, że odpowiedzialność jest czymś złym, czymś, z czym sobie nie poradzimy, czymś za dużym dla nas… Wmówiono nam tym samym, że coś, co jest naszą naturą jest dla nas niedostępne… Orłu wmówiono, że jest kurą…, więc ucieka… gdzie tylko może i nie może, na wszystkie sposoby i zachowania broni swej „kurzej” tożsamości.
Moim ulubionym sposobem ucieczki jest ucieczka w pracę. Daję w nią dyla jak tylko coś jest na horyzoncie dużego, z czym myślę, że nie będę mógł sobie poradzić. Natychmiast się pojawiają wtedy jakieś „niezwykle ważnie i cholernie pilnie i niecierpiące zwłoki sprawy”. Sprawa, której się obawiam zostaje odłożona i pewnie myślę sobie podświadomie, że minie, przejdzie, samo przejdzie, problem zniknie…, ale on nie znika… To trochę jak z ciążą…;) nie da się jej zbagatelizować… Problem rośnie i po kilku miesiącach będzie bardzo widoczny i zazwyczaj jest tak z tym przed czym uciekamy. Może uda się czasem uciec przed jakąś formą energii, ale nie przed samą energią, bo ona przyjdzie do nas i zostawi nam tę wiadomość, nie w tej to w innej formie… Ciekawostką jest to, że im bardziej odwlekamy konfrontację tym więcej energii się gromadzi, więc będzie trudniej…, ale co tam.. W końcu takie z nas „twardziele”.
Czmycham też chętnie w chorobę. Gdy coś jest nie tak na horyzoncie często rozboli głowa, złapie przeziębienie, strucie pokarmowe. To są bardzo silne programy i nasza podświadomość nie przebiera w środkach. Widać, że niekoniecznie operuje logiką, bo w imię uniknięcia błahej sprawy, sprawy, którą później się świadomie przemyślało i wręcz się pośmiało ona potrafi rozłożyć nas na łopatki lub spowodować jakiś wypadek, awarię pociągu, samolotu… mamy naprawdę potężną moc…
Więc dalej dyla stąd! Żyjemy w apogeum epoki strachu. Potężnie nas uwarunkowano na to, aby nie być w stanie odważnie i świadomie żyć. To trochę jak z bohaterem „Truman Show” – ugruntowali go strachem, aby siedział w rodzinnym miasteczku i nie śmiał się nigdzie ruszyć… wstawiono mu do głowy smoka/strażnika… i nam też nawstawiane takich smoków całą masę.
Apropos smoków J Każdy z nas je ma. Każdy z nas rodząc się na Ziemi dostał jakieś ich stadko, aby z nimi pracować. Strzegą go one lub niszczą, zależy jak na to popatrzeć. Cały wic polega na tym, aby oswoić te smoki i zacząć na nich latać. Niezawodnie przychodzi mi tu na myśl film „Awatar” J tam oni latali na takich mini smokach… też, aby zacząć na nich latać musieli najpierw je oswoić, ujeździć – nawiązać z nimi więź. Dopiero wtedy stawali się wojownikami. Ale na samym początku te smoki chciały ich zabić – szczerze i bez skrupułów…. Podobnie jest u nas. Trzeba ujeździć swe smoki strachu… dopiero wtedy zaczniemy żyć, a nie zrobimy tego uciekając w używki, prace, zabawę, nieświadomość… życie wymaga od nas w sumie najbardziej przytomnej, odważnej uwagi i umiejętności akceptacji tego, co się widzi…, bo sami to wszystko generujemy. Negując rzeczywistość negujesz siebie samego… bojąc się jej… boisz się siebie samego… odwróćmy to w miłość… po to tu jesteśmy.
---
Toruk Makto
Drogowskaz - do świadomego Życia...
Oridea.net - Inspiracje

Artykuł pochodzi z serwisu http://artelis.pl/

Przekonania, które ograniczają

Autorem artykułu jest Wojciech Lampa



Często nie zdając sobie z tego sprawy sami pozbawiamy siebie okazji i szans. Nieznajomość podstawowych praw naszej psychiki odbiera nam wiele możliwości. Po przeczytaniu tego artykułu niektórzy z was mogą się z tym nie zgodzić i zaprzeczyć prawom własnego umysłu po czym wrócić do dotychczasowego, mało satysfakcjonującego życia.


Warto się na chwilę zatrzymać i pomyśleć nie tylko nad sobą, ale i swoim działaniem, co nami wtedy kieruje, czy jesteśmy obiektywni dokonując wyboru. Każdy z nas posiada bowiem pewne przekonania, opinie, które są jakby pryzmatem, przez który widzimy, decydujemy, żyjemy.

Niestety bardzo wiele osób posiada negatywne przekonania i ani im się śni dopuścić do swoich myśli jakąś inną racje niż ich. Psycholodzy opisują bardzo dobry przykład tego. Pewien amerykański student, który w szkole był świetnym uczniem miał na studiach wiele problemów. Ogólnie nauka nie szła mu najlepiej. Na początku semestru wszyscy studenci byli poddawani testowi S.A.T, który miał określić zdolność uczenia się.

Omawiany student napisał go na jedynie 98 pkt. myśląc, że był to test na iloraz inteligencji (taki wynik byłby poniżej przeciętnej) i stąd wynikało jego przekonanie, że jest po prostu "głupi". Po tym jak wytłumaczono mu, że nie był to test na iloraz inteligencji oraz, że wynik 98 pkt. zalicza go do grona 2% najlepszych studentów, natychmiast zabrał się do pracy i zaczął osiągnąć doskonałe wyniki. :)

Naprawdę wielu ludzi ma możliwość ogromnych osiągnięć, a nie udaje im się to tylko dlatego, że nie wierzą, że jest to możliwe. Bogaci stają się jeszcze bogatsi, bo myślą o bogactwie i wiedzą, że im się to należy. Biedni pozostają biednymi, ponieważ bieda jest tym o czym głównie myślą.

Przytoczę jeszcze jeden przykład, który doskonale uzupełni to, co chcę oddać tymi słowami. Jest to historia o tresowaniu słoni w Afryce. Kiedy słoń jest młody, zakładają mu na nogę solidną linę i przywiązują do drzewa. Słoń szarpie się i stara uwolnić, ale nie udaje mu się to i tym samym jest nauczany, że nie da się zerwać liny i po pewnym czasie przestaje próbować. Kiedy słoń staje się dorosły wystarczy założyć mu byle jaką cienką linkę i przywiązać do drzewka. Ten nie próbuje już się uwolnić, ponieważ wie, że się nie da, pomimo tego, że jednym szarpnięciem nogi mógłby zerwać linę łamiąc bez problemu drzewo

Zastanów się nad tą sprawą. Odblokowując samo ograniczające przekonania możemy całkiem zmienić swoje życie. :)

---

Wojciech Lampa www.WojciechLampa.pl | Osiągnij Sukces Osobisty


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

środa, 27 lipca 2011

A jak sobie pomyślą, że...?

Autorem artykułu jest Rafał Wołowicz



Świat zmusza nas do wielu rzeczy. Próbuje podciąć skrzydła i chce odebrać osobowość. Jak duża jest granica pomiędzy tym co myślisz, a tym co sobą wyrażasz? Boisz się być sobą? Może sytuacja, którą opiszę poniżej dotyczy również Ciebie.

Jest impreza. Nowe towarzystwo. Muzyka gra. Tylko czemu panuje jakaś niezręczna atmosfera? Szczególnie z początku ciężko zaszczepić towarzyski pierwiastek. Jedni spoglądają na drugich z taką dziwną pokorą w oczach.

Chcesz coś powiedzieć, ale może sobie myślisz: co ja się będę odzywał? Jeszcze coś palnę. Lepiej posmakuję placka. Mhm. Dobry placek. Kakaowy. Ciekawe jak powstaje kakao? Nigdy o tym nie myślałem. Gdzie się podziała ta moja "wylewność", której upust daję w domu? Czemu odczuwam ten dziwny lęk?

No właśnie. Jak to jest z tą całą śmiałością? Co powoduje, że w tłumie tracimy swój animusz?

Odpowiedź nasuwa się sama. Chodzi o lęk przed oceną.

Słyszałeś o tym, że ten o którym przed chwilą wspomniałem, wygrywa u niektórych z obawą przed śmiercią?

Mówię całkiem serio. Dlaczego aż tak nas to przeraża? Jak jest na co dzień? Czy Ty też dostrzegasz na ulicy ten dziwny strach w oczach osoby, na którą właśnie rzuciłeś okiem? A jak sam się czujesz, kiedy to Ty jesteś "pod lupą"? Dziwny dreszczyk, prawda?

Jak wiele jesteś w stanie zrobić, żeby uniknąć krytyki? Jak reagujesz na spontaniczność? Wybacz taką ilość pytań, ale one czemuś służą.

Pewnie nie raz widziałeś dzieciaka, który zaczepia ludzi bez żadnych oporów. Mały chłopiec czy dziewczynka, wskazująca palcem na „Pana i Panią”. Czysty "spontan". Czy ktoś się o to obraża? Znasz takich, którzy nie lubią dzieci? Na pewno jest ich niewielu.

A dzieciaki jak na złość słyszą to słynne: nie rób tak. Paradoks, hm? Skoro nikomu to nie szkodzi, czemu się tego zabrania? Możnaby napisać w przerywniku: proces "uspołeczniania" w toku.

My, dorośli ludzie, przez lata doznawaliśmy formowania i dalej mu podlegamy. Kształtuje nas system. Oducza myśleć samodzielnie. Zawstydza nas kiedy próbujemy się przeciwstawić. To rodzi lęk, który nas potem hamuje. Sposób w jaki mówimy i myślimy wypływa często z zewnątrz, a nie z nas samych. Jesteśmy nieustannie poddani opinii społecznej i wiecznej presji z etykietką: maniery, kultura itd. I tak "przystosowani" do życia żyjemy pomiędzy innymi "przystosowanymi "osobnikami. Strzelamy na prawo i lewo zapożyczonymi opiniami uważając je za własne. Pomyślisz: hm, ale przecież edukacja społeczna...

Tak. Jest niezbędna, ale czy to aby na pewno nie poszło już za daleko? Czy nie ma już miejsca na spontaniczność? Czy naturalność jest przestępstwem, a uśmiech do obcej osoby na ulicy "dziwactwem"?

Wystarczy tylko obserwować. Ludzie boją się być sobą!

Mówi Ci coś poniższy opis?

Nie możesz być już zwykłą Anią ani zabawnym Tadziem. Przecież gdzieś w telewizji powiedzieli, że trzeba być zimną i obojętną Anną albo nieomylnym i poważnym Tadeuszem.

I ciach. Małe pranie mózgu. Trzeba się przystosować, bo jakby inaczej? Właśnie tak, najczęściej młodzi ludzie przestają wierzyć w swoją wartość. Zaczynają się porównywać, a kiedy nie osiągają telewizyjnych ideałów zaczynają wątpić w siebie i swoje "ja". Nie lubimy być samotnymi wyspami. Jest więc wybór. Mam być "cool" czy pozostaje mi ubocze?

Ślicznie dobrane słowa. Wyważone zdania. Nienaganna prezencja. Świat, gdzie nie ma miejsca na pomyłki. Śmiech tylko w przyzwoitych granicach... Możliwe, że właśnie do tego wszystko zmierza. Zauważ reakcję na głośny "chichot" w autobusie. Często zakrawa to o zbulwersowanie wśród podróżujących. Chciałoby się głośno zapytać: Po co to cała szopka?

Moim zdaniem problem nie leży w ludziach, a raczej w tym w co uwierzyli. Ilu facetów wierzy w to, że na kobietę działają jakieś kosmiczne teksty? Nie czujesz, że ktoś na siłę próbuję zrobić z Ciebie aktora? Może czasami pomyślałeś zrobić coś po swojemu, dopóki sobie nie przypomniałeś, że tak nie wypada, albo to może nie zadziałać bo nie pasuje do obecnych trendów.

Na pewno trochę przesadzam, ale zależy mi żeby uwydatnić pewne zachowania i schematy. Nie chodzi mi o to, żeby każdy robił co mu się żywnie podoba. Nie mam też ambicji na zniszczenie systemu kultury i wychowania społecznego, bo to byłaby zagłada. Nie popadajmy w kontrast.

Pragnę Cię jedynie zapytać... Czy umiesz i nie boisz się wyrażać siebie? Czy stać Cię jeszcze na prosty gest i uśmiech bez obaw, że zaraz będziesz podlegać ocenie? Czujesz się dobrze w swojej skórze? A może odczuwasz, że ktoś podmienił Ci program, który Ci nie "leży"? A Twoje zdanie? Posiadasz je? Wyrażasz kiedy trzeba czy wolisz siedzieć cicho?

Uważam, że prości i autentyczni ludzie są piękni. To świat próbuje im wmówić, że jest inaczej.

Nieważne czy jesteś biznesmanem, rolnikiem, a może zwykłym chłopakiem czy dziewczyną. Z pewnością masz swoje wartości, które są tylko Twoje. Nie musisz się ich wstydzić.

Bądź otwarty na krytykę, bo taka czasami może Ci pomóc. Zmieniamy się. Czasami musimy wyprostować ścieżki, albo posłuchać kogoś mądrzejszego. To wszystko jednak nie oznacza, że masz się zatracić w tym świecie na rzecz innych. Nie bój się. Otwieraj się na ludzi. Prawdziwie, są tacy jak Ty.

Masz naturalne prawo do swoich przekonań. Nie czuj się gorszy od innych tylko dlatego, że czujesz inaczej. Jeśli ktoś Cię nie akceptuje, to jego zmartwienie.

Bierz przykład z dziecka. Ono nie potrzebuje zgody na to, żeby móc być w pełni sobą. Na dodatek ma się świetnie.

---

Zapraszam na mojego bloga: http://www.rafalwolowicz.pl/


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Baby-boomers największą grupą na świecie, czyli jak zbudować BIZNES W DOMU odnosząc SUKCES.

Autorem artykułu jest Patrycja Zak



Ludzie dzielą się dziś na tych, którzy zarabiają pieniądze i na tych, którzy je tracą. Ci pierwsi podążają za dużymi trendami na świecie natomiast druga grupa osób je lekceważy. Jak znaleść się na początku dużego trendu? Wystarczy skupić się na tym co tworzy dany trend.

Trendy tworzą się kiedy duża grupę ludzi, potrzebuje danego produktu. W dzisiejszych czasach największy trend na świecie tworzą „baby-boomers”, czyli osoby z wyżu demograficznego urodzone w latach 1946-64. W tych czasach urodziło się 76 milionów dzieci w Stanach Zjadnoczonych a bilion na całym świecie. Osoby te stanowią dziś 1/3 społeczeństwa. Kontrolują one tym samym 65% pieniędzy na świecie.

Cofnijmy się kilkdzisiąt lat wstecz i zobaczmy w jaki sposób osoby te miały wpływ na tworzenie się trendów na świecie od samego początku ich narodzin. Wszystko zaczęło się od firmy Gerber, ponieważ na samym początku „baby-boomers” potrzebowali jedzenia. Dalej, Kenny Shoes (obuwie), Mattel (zabawki). W roku 1957 w Stanach Zjednoczonych wybudowano więcej szkół podstawowych niż kiedykolwiek w historii. Kiedy „boomers” weszli w wiek nastolatków pojawiły się takie firmy jak: MacDonalds, Kentaky Fried Chicken, Dairy Queen i zdominowały rynek tworząc na świecie trend o nazwie fast-food. Poźniej były to samochody (Ford). Firmy te zarobiły dzięki temu biliony dolarów. Kiedy osoby z wyżu demograficznego weszły w wiek 20-30 lat powstał trend sprzedaży nieruchomości. Trwał on aż 15 lat. Ludzie wciąż to pamiętają i wspominają jako „piękne czasy”. Dlatego jeśli poszukujesz jakiegoś trendu, który ma wyznaczać kierunek dla Twojego biznesu, pamiętaj że trendy na świecie trwają mniej więcej ok 15 lat. Jeśli chesz aby TWÓJ BIZNES W DOMU odniósł prawdziwy sukces musisz znaleść dla siebie taki trend aby być na jego początku, abyś mogł wykorzystać to jak najlepiej!

Tak naprawdę nie ma znaczenia Twoje wykształcenie, to że zajmujesz się czymś dłuższy czas, to że masz doświadczenie jak nikt inny. To wszystko jest nie ważne! Jeśli pragniesz odnieść SUKCES musisz zaobserwować przede wszystkim jakie są dziś na świecie trendy i czego potrzebuje duża grupa ludzi aby mięc jak najwięcej odbiorców Twoich usług i produktów.

Co jest dziś trendem na świecie? To wellness!

Przez następne 15 lat, co osiem sekund ktoś będzie kończył 53 lata. Zastanów się czego potrzebują te osoby. O czy marzą? Co jest dla nich najważniejsze? Ludzie w tym wieku mają już swoje domy, samochody (w większości pospłacane). Ich dzici są już dorosłe i żyją swoim życiem. Dlatego też przyszedł czas na to aby zająć się sobą. Więc raz jeszcze zapytam Cię: jak myślisz, co dla tych osób jest największą wartością? Ludzie Ci przede wszystkim pragną być zdrowi. Chcą wyglądać młodo, nie chorować i żyć pełnią życia. Myśląc o swojej emeryturze pragną zabezpieczenia i wolności finansowej. Więc jeśli zupełnie poważnie myślisz o swojej przyszłości zacznij od studiowania trenów na świecie. Znajdz firmę, która jest na początku danego trendu i zbuduj swój BIZNES W DOMU. Będąc właścicielem firmy wystarczy jeśli zaoferujesz osobom w wyżu demograficznego produkt, którego potrzebują i usługi, których szukają oraz przedstawisz im model biznesu, który zabezpieczy ich przyszłość zapewniając im wolność finansową.

Czy zdajesz sobie sprawę z tego w jaki sposób możesz to zrobić? Zainteresuj się rynkiem wellness, który jest w dzisiejszym świecie największym trendem. Nigdy wcześniej na świecie nie było tylu sklepów z suplementami, odżywkami, witaminami, zdrową żywnością. Przecież zupełnie niedawno powstały kluby sportowe, solaria, miejsca odnowy biologicznej itp. Wszystko przez rynek wellness. Dziś wartość rocznej sprzedaży na tym rynku wynosi ok. $1 biliona, czyli $1,000 miliardów rocznie.

Nie wiem jak Ty ale ja wybrałam już wellness. Model biznesu, który oferuję innym jest dla mnie nie tylko pracą. Jest moją pasją i drogą na życie. Od dłuższego czasu interesuje się zdrowiem i zdrowym odżywianiem. Lubię ćwiczyć i obserwować jak wszystko to wpływa na moje ciało (oraz ciała innych). Dlatego też wybrałam dla siebie model biznesu, który łączy to wszystko i pasuje do mojego stylu życia. Jest to MARKETING SIECIOWY . Dzięki niemu prowadzę mój własny BIZNES W DOMU i pomagam innym robić to samo.

---

Jeśli potrzebujesz więcej szczegółów skontaktuj się ze mną osobiście: http://patrycjazak.com/kontakt


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

wtorek, 26 lipca 2011

Wiara czyni cuda - stanie się to, w co uwierzy umysł.

Autorem artykułu jest Krzysztof Dmowski



Czy wśród was jest ktoś kto nie potrafi jeździć rowerem? Nikt jednak nie urodził się z tą umiejętnością. Jazdy rowerem trzeba było się nauczyć, czyli przekonać swój umysł o tym, że ja to potrafię!

Zawsze stanie się to w co uwierzy umysł. Czy zatem ucząc się czegoś nie uczymy się wierzyć, że potrafimy coś zrobić? Umysł zawsze wygra nad materią. Nie trzeba tu nawiązywać do wielkiego prawa przyciągania, że dostajemy to, w co wierzymy, bez względu na to, czy tego chcemy czy nie.

Małe dziecko widzi jak chodzą dorośli, chce naśladować ich we wszystkim, próbuje mówić, chodzić, ale jeszcze nie potrafi. Dorastając chodzimy do szkoły, uczymy się nowych rzeczy. Podświadomość pamięta każde przeczytane zdanie, każdy wzór matematyczny, a jednak mówi się, że ktoś jest zdolny, a komuś nauka nie wychodzi. Przecież umysł obu tych osób pamięta przerobiony materiał.

W książce Marka Koszura „Kapitan Kapitanów”, w której autor przedstawia życiorys Konstantego Maciejewicza, główny bohater nauczył swojego syna pływać wyrzucając go za burtę:

„Przecież ty nie umiesz pływać - krzyknął wtedy ojciec. Jak na komendę podbiegli do mnie uczniowie, obwiązali mnie liną, a ojciec, własnoręcznie, wyrzucił mnie za burtę! Sam uchwycił koniec liny i wykrzykiwał jakieś polecenia. Kiedy jednak się wynurzyłem i ledwie zaczerpnąłem powietrza, ojciec popuścił linę, a ja zanurzałem się pod wodę. Co krzyczał, jakie wydawał mi polecenia - nie wiem. Nie mogłem ich słyszeć. Rozpaczliwie wymachiwałem rękoma, starałem się utrzymać na powierzchni i chyba udało mi się to w końcu, bo od tamtej pory, po prostu, umiem pływać!”

Inny przykład możemy dostrzec w naturze. Samica orła wyrzuca z gniazda swoje potomstwo, aby samo nauczyło się latać.

Podobne przypadki można wspominać w nieskończoność, a wszystko i tak sprowadza do jednego: umysł musi uwierzyć w to, co chcemy osiągnąć. „Nie potrafię”, „nie umiem”, „nie dam rady”, „ja sobie nie poradzę” — oto przeciwności, które przeszkadzają nam w osiąganiu celu, bez względu na wielkość pragnienia.

Wracając do przykładu z jazdą rowerem, możemy zauważyć, że jako dzieci uczymy się jeździć z bocznymi kółkami, żeby utrzymać równowagę, lub dla utrzymania równowagi ktoś dorosły trzyma drążek zamocowany do roweru i nas prowadzi. Opiekun w pewnym momencie puszcza drążek, a my przekonani o tym, że nadal jesteśmy bezpieczni, potrafimy utrzymać równowagę, gdy odwracamy głowę i z przerażeniem stwierdzamy, że potrafimy samodzielnie jechać rowerem…

Celem mojego życia jest… Bez względu jaki jest cel twojego życia, jakie masz marzenia, czy pragnienia, nie osiągniesz ich do czasu, aż nie uwierzysz, że to masz. „Kiedyś będę miał” — kolejne błędne stwierdzenie — kiedyś, znaczy: nigdy!

Dlaczego jest tak, że mamy problemy z wiarą? Dlatego, że posiadamy zakorzenione stare wzorce — wewnętrznego krytyka, który blokuje osiąganie przez nas obranych celów. Posiadamy lęki i obawy, których nawet nie jesteśmy świadomi. Często w takich przypadkach pomaga (wbrew opinii wielu lekarzy) regresja hipnotyczna, gdy człowiek odblokowuje głębsze zakamarki umysłu.

Nie ma gotowej formuły na osiągnięcie celu dla każdego, bo każdy z nas jest indywidualny. Mieć może każdy z nas. I tu podkreślam słowo: „może”. On ma i ja muszę mieć — bzdura! Tak wiele osób potrafi prowadzić samochód, jednak nikt nie nauczył się tego nigdy nie siedząc za kierownicą — teoria i praktyka to dwie różne sprawy. Efekt przynosi jedynie wiara we własne możliwości, a nauką do tego jest podejmowanie kolejnych prób.

Podsumowując możemy jedynie uznać, że ucząc się czegoś, uczymy się jedynie wierzyć we własne umiejętności. Należy jeszcze pamiętać o istotnym szczególe pomiędzy chcieć, a zrobić — bo to jest kolosalna różnica. Można czegoś chcieć i wcale tego nie osiągnąć, a każda droga do celu zaczyna się od pierwszego kroku, a wiara czyni cuda!

---

http://www.kd.info.pl/


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Lęk jest wymówką przed osiąganiem tego, czego pragnę.

Autorem artykułu jest Krzysztof Dmowski



Różnego rodzaju wymówki towarzyszą nam wciąż w życiu codziennym. W czasach szkolnych, gdy nam się czegoś nie chciało to bolała nas głowa, lub żołądek. Właśnie w tym okresie nauczyliśmy się tworzenia wymówek.

W szkole nas nikt nie uczy tego jak być kimś, jak się rozwijać, ani też nie są poruszane tajemnice wokół nas otaczające. Wielu rzeczy musimy nauczyć się sami i albo odnosimy sukces, albo zwyczajnie żyjemy w szarym świecie zdominowani przez błędne przekonania wpojone nam w okresie naszej młodości. Wiadomo jest, że tylko pewnego rodzaju ograniczenia nie pozwalają nam wykonać niektórych czynności. Pewne rzeczy określamy jako niemożliwe do wykonania. Ale kiedy zjawia się ktoś, kto nie wie, że tego nie da się zrobić, zwyczajnie robi to. Podobnie jest z osiągnięciami sportowców. Rekordy wciąż są ustalane na nowo. I osoby uparcie dążące do celu, z łatwością go osiągają.

W pewnym momencie dzieje się jednak tak, że coś idzie źle, na przekór, coś się wciąż nie udaje i wtedy wszystkie te zbiegi okoliczności nazywamy pechem, lub brakiem szczęścia. Podobno każdy człowiek urodził się po to, żeby być szczęśliwym. Skąd więc biorą się wszelkiego rodzaju porażki? Czasem zwyczajnie na coś potrzeba mocniej zapracować, a czasem długo czekać. I tu następuje zapytanie dlaczego tak się dzieje. Odpowiedzi nie trzeba daleko szukać. W naszym codziennym życiu, choć sobie z tego nie zdajemy sprawy, wciąż towarzyszy nam lęk. Lęk, jakaś podświadoma obawa, że coś nie wyjdzie, co będzie gdy to już się stanie. Boję się zmian. I podobne stwierdzenia dają nam obraz prawdziwej blokady przed osiąganiem celu.

Lęk jest naturalnym zjawiskiem, gdy stajemy przed nowymi wyzwaniami. Czasem lęk towarzyszy nam od najmłodszych lat, a często jakieś zdarzenie z dalekiej przeszłości sprawiło, że zaczęliśmy się bać.

Powtórzę w tym artykule po raz kolejny, o wielkim prawie przyciągania. Przyciągamy to czego nie chcemy, o ile nie potrafimy przyciągać tego co jest nam potrzebne. Myśląc o niesprzyjających rzeczach przyciągamy je, lub ich następstwa. Dajmy na to, że wziąłem kredyt w banku. W pewnym momencie pomyślałem, że sobie z tym nie poradzę. Właśnie w tej chwili uruchomiłem proces, który w wielu przypadkach sprawi, że z takich czy innych przyczyn dojdzie do tego, że do moich drzwi zapuka komornik! To ja sam do tego doprowadziłem, choć wcale nie zdaje sobie z tego sprawy. Tu opieram się na teorii Josepha Murphy, autora „Potęgi Podświadomości”, gdy poruszył on ten sam temat jako przykład podając prace. Gdy ktoś przynajmniej raz źle pomyśli, czy wyrazi się o swojej pracy, to się z tą pracą już pożegnał.

Skąd zatem biorą się lęki przed zmianami, czy osiągnięciem sukcesu? Z całą pewnością są one pozostałością z dzieciństwa, bo w tym okresie spotykało nas najwięcej kar i nagan. Już wtedy mogliśmy obserwować zmiany. Zmiany w postaci prostych rzeczy sprawiały, że robiło się gorzej. Jakieś przeprowadzki, przemeblowania, zmiana telewizora, czy samochodu, lub też nowa szkoła. Przypomnij sobie, co wówczas sobie myślałeś? Jakie myśli tobie towarzyszyły w tych i w innych przypadkach?

Łatwiej jest odejść, niż żyć! Zwróćcie uwagę na fakt jak łatwo sterować jest ludźmi posiadającymi kompleksy, czy obawy. Taka osoba zlękniona łatwo gubi się w życiu. Natomiast każdy lęk daje dostęp do naszego świata i pozwala wpływać na naszą wolną wolę. Jeżeli w życiu używamy często wymówek, żeby czegoś nie zrobić, tak samo łatwo wkradnie się w nasze życie lęk, który też jest wymówką przed życiem. Przed tym życiem, jakie nam się należy, czyli przed cieszeniem się pełnią szczęścia.

Ukryte lęki są ważnym problemem i o ile nie potrafimy sobie sami z tym poradzić powinniśmy jak najszybciej skorzystać z pomocy psychologa. Używanie słów: „nie boję się” — na poziomie podświadomym przynosi odwrotny rezultat, bo podświadomość musi wejść w stan czegoś, co ma rozumieć, czyli w stan: „boję się” i w ten sposób kotwiczymy lęki — pomimo tego, że naszym celem było zupełnie coś innego.

W jednej ze swoich książek o przygodach Dzikiej Mrówki, Andrzej Perepeczko napisał: "Nie bać się to znaczy się bać, ale ten strach przezwyciężać".

Na samodzielne usuwanie lęków też jest wiele prostych metod jeżeli nie są one głęboko zakorzenione usunięcie ich przyjdzie łatwo. Można tu śmiało używać NLP, EFT, afirmacji, wizualizacji, strumienia obrazów, czy zakrzywiania czasoprzestrzeni, ale przede wszystkim robić rzeczy, których się boimy.

---

http://www.kdpowiesci.republika.pl/


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

poniedziałek, 25 lipca 2011

h2>Nie potrzebujesz nikogo żeby uczynił Cię wyjątkowym, jesteś i zawsze będziesz wyjątkowy.

Autorem artykułu jest Jacek Baraniecki



Prowokujemy sprzeczki, żeby pokazać kto tu rządzi, opowiadamy o swoich miłosnych podbojach, niezwykłych eskapadach, czadowych imprezach, niezwykłych zdolnościach negocjatorskich przy wypisywaniu mandatu, udanych inwestycjach, nowo wybudowanym domu, ostrości 50 calowej plazmy a wszystko to w nadziei że ujrzymy uznanie w oczach innych.

Wsiada z Tobą kumpel do samochodu i jedziesz szybciej niż jechałbyś sam. Jeśli jesteś z dziewczyną w restauracji zostawiasz większy niż zwykle napiwek, jeśli z chłopakami to musisz zagadać do każdej kelnerki. W towarzystwie starasz się żeby to właśnie z twojego dowcipu wszyscy najgłośniej się śmiali. Na parkiecie musisz być najlepszym tancerzem, a w rozmowie zagiąć każdego kto myśli inaczej niż Ty. Wśród koleżanek wciąż niby nieumyślnie licytujesz, która ma najprzystojniejszego faceta i w czyim świecie najwięcej się dzieje. Chłopaki prężą się przed lustrem na siłowni, dziewczyny ubierają wyzywająco tak żeby o nich cały dział w firmie mówił.

Ludzie tak wielką wagę przywiązują do cudzych opinii, pragną uznania, wydaje im się, że to uczyni ich kimś wyjątkowym. Nic bardziej mylnego. Szukanie uznania w oczach innych przynosi frustracje, bo nie jesteśmy w stanie takim uznaniem się nasycić. Twoja wyjątkowość nie pochodzi z uznania innych, ale z faktu, że nigdy na świecie nie było i nie będzie takiej osoby jak Ty. Masz w sobie pakiet umiejętności i zdolności, których nie ma nikt inny, niepowtarzalną osobowość, indywidualny gust i poczucie piękna - to czyni Cię właśnie wyjątkowym. Dlatego tak bezsensownym, zbytecznym i daremnym jest walczenie o uznanie innych, by przez to poczuć się wyjątkowym.

Jeśli uświadomisz sobie tą prawdę nie będziesz miał zżerającej potrzeby udowadniania każdemu swojej wartości. Znajdziesz spokój, radość i szacunek do tego co robisz każdego dnia.

---

Jacek Baraniecki

Odnajdźsiebie.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Perswazja, psychomanipulacja, wywieranie wpływu na ludzi

Autorem artykułu jest Krzysztof Dmowski



Psychomanipulacja to sztuka. Każdy z nas może ją pojąć w łatwy sposób, tak samo jak każdy, co najmniej raz jej używał, lub został jej ofiarą. Psychomanipulację spotykamy najczęściej w mediach, czy reklamie. Ale też nie jesteśmy w stanie uniknąć jej w życiu codziennym.


Przede wszystkim wszelkie techniki perswazji i wywierania wpływu mają przynieść odpowiedni efekt, sprawić żebyśmy zrobili to, co ktoś inny chce, w jakiś sposób wykonali jego wolę.

Nie musimy znać definicji, lub nazwy techniki, którą używamy. Używamy jej, bo przynosi efekt, choć wcale tego nie jesteśmy świadomi. Nikt nie uczy nas w szkole jak należy unikać manipulacji. Gdy się z nią spotykamy nie jesteśmy gotowi i dlatego padamy łupem osoby, która zamierza nas wykorzystać. Jedną z popularnych technik jest „zasada wzajemności”, która działa, bo każdy z nas ma w sobie potrzebę odwdzięczenia się za coś, co ktoś inny dla nas zrobił.

Mój osobisty przykład: „Naprawiałem samochód znajomego, nie było to nic wielkiego. Wiedziałem jednak, że będę potrzebował tego samochodu, żeby on mi go pożyczył. Zatem gdy skończyłem naprawę odmówiłem przyjęcia pieniędzy. Za kilka dni poszedłem do tego człowieka i zapytałem czy pożyczy mi samochodu. Nie potrafił odmówić. W konsekwencji tego pokłócił się z żoną”. Gdy stosowałem tę technikę zupełnie jej nie znałem, nie wiedziałem, że jest techniką manipulacji.

Inny osobisty przykład: „Pewne zdarzenie losowe sprawiło, że z bezwładną prawą pozostawałem bez możliwości zarabiania pieniędzy. Wówczas zjawił się pewien człowiek, który potem zaczął regularnie mnie odwiedzać. Za każdym razem wychodząc zostawiał mi 50, lub 100zł. Wtedy jeszcze myślałem, że on jest zwyczajnym przyjacielem, którzy zjawiają się w biedzie. Jednak po kilku miesiącach on poprosił mnie o wzięcie dla niego kredytu. Nie potrafiłem odmówić. I nie wiem dlaczego to zrobiłem, a jednak stało się”. W taki sposób sam na siebie ściągnąłem wielki problem i dopiero wtedy dostrzegłem grę tego człowieka. Przede mną robił z siebie istną sierotę, ofiarę losu, czym przekonał mnie, że jest na tyle nieudolny, że nie może mnie skrzywdzić.

Powyżej przedstawiłem dwa przypadki używania „zasady wzajemności”. Ale często wyglądają one zupełnie inaczej. Podchodzi do nas ktoś na ulicy i wręcza obrazek przedstawiający jakiegoś świętego, gdy go przyjmiemy… wtedy jeszcze nie dociera żadna myśl. Wówczas naciągacz prosi o datek na jakiś wymyślony cel. Zazwyczaj jest to drobna suma. Obdarowani jakimś prezentem zazwyczaj czujemy potrzebę rewanżu — czyli działa „zasada wzajemności”. Dopiero odchodząc na kilka kroków zadajemy sobie pytanie: „po cholerę mi ten obrazek, dałem facetowi 10zł!” Zadaj sobie pytanie: „jak często ktoś usiłował sprzedać mi wycieraczki na parkingu, kosmetyki, płyty CD, lub coś innego, co zupełnie nie jest mi potrzebne?” Przypomnij sobie jak tandetne były te rzeczy i jakie miały ceny i zapytaj siebie, czy były Tobie tak naprawdę potrzebne?

„Zasada potwierdzania” — Przykład z kupnem samochodu.
Idę kupić samochód, ale sprzedawca odradza mi kupienie tego właśnie modelu, żebym kupił inny. Gdy sprzedawca powie:
„Uważam, że ten model jest dla Pana/Pani o wiele lepszy” — czy w ten sposób zwróci moją uwagę na inny model?
Ale używając „zasady potwierdzania”:
„Zauważyłem, że jeździ Pan/Pani starym modelem, który zapewne często się psuje i wymaga ciągłych napraw. Przynajmniej raz sprawił Panu/Pani przykrą niespodziankę. Długo oszczędzał Pan pieniądze na dobry i niezawodny samochód. Wreszcie przyszedł Pan do mojego salonu w celu kupienia wymarzonego i zawsze sprawnego samochodu. Zamierzał Pan wyjechać z salonu samochodem X, ale uważam, że do Pana osobowości bardziej pasuje model Y! Posiadam model Y i jestem z niego zadowolony, a Pan/Pani też będzie”.
Ile razy w jego wypowiedzi mogłem przyznać rację sprzedawcy? Czy jego słowa nie były niezwykle przekonujące do zmiany mojego zdania? Im więcej w wypowiedzi dobrego sprzedawcy wystąpi potwierdzenie tym większa jest siła do przekonania mnie o wyborze proponowanej przez sprzedawcę opcji.

Kompromis — czyli ustąpienie dla własnego spokoju. Błyszczenie wśród ludzi wiedzą i elokwencją jest wielką sztuką. Osoby zdecydowane o wiele łatwiej wywierają wpływ na innych. Nigdy nie spotkałem się, żeby w związku dwojga ludzi oboje z partnerów dominowały. Zawsze jest osoba dominująca i zdominowana. Jak jednak działać, żeby osiągnąć ustępstwo z drugiej strony? Oczywiście najlepszym sposobem jest szantaż emocjonalny. Szantażem emocjonalnym jest milczenie — wtedy partner robi wszystko, żeby tylko przerwać „ciszę”, lub próbuje osiągnąć porozumienie na dwa sposoby: zupełnie tego nie zauważa, albo próbuje wywołać emocje swoim zachowaniem. Partnerka mówi do mnie: „mój ex był o wiele grzeczniejszy, porównywałam was ze sobą”. Czy to prawda? Były facet mojej partnerki w rzeczywistości tylko wskazywał palcem, a ona żeby go nie stracić wykonywała bez szemrania wszystkie jego polecenia. Wtedy ja powinienem ulec i powiedzieć „przepraszam” — czy tak powinienem zrobić? W takim przypadku łatwo zostanę zdominowany. I teraz mam do wyboru, albo się poddać woli partnerki, albo ją stracić — na jakiś czas, albo na zawsze.

Wywieranie wpływu. Słyszysz od partnera: „Czuje się z tym źle i powinieneś z tym coś zrobić, zacznij działać, a nie tylko myślisz (gadasz)”. Wymuszenie uległości w ten sposób jest rzeczą spotykaną dosyć często. Wywarcie motywacji w ten sposób nie rzadko przynosi ogromny efekt. Jeżeli jednak partner jest gotowy na taką grę łatwo sobie z nią poradzi. Nic nie wpływa lepiej na wywieranie wpływu, czy szantaż emocjonalny, niż nie robienie nic, lub wywarcie emocji w inny sposób. Tu liczy się kreatywność, bo nie można w nieskończoność powtarzać tego samego schematu.

Przekonywanie poprzez prezent. Kupowanie prezentów i maskotek to miła forma wyrażania uczuć. Jednak źle kończy się obdarowywanie kogoś prezentami za nic. Wskazuje drugiej osobie brak poczucia własnej wartości i ukazanie, jako strony słabszej. Jeżeli zamierzasz dać komuś prezent zastanów się jak dana osoba to odbierze. Jeżeli jesteś z partnerskim związku prezent w postaci kwiatów, spontanicznie i bez przyczyny raz na jakiś czas będzie mile odebrany. Natomiast nieustanne obdarowywanie prezentem z jednej strony zawsze postawi Cię jako osobę zdominowaną.

Szantaż emocjonalny jest niezwykle skuteczną bronią nie tylko w partnerskich związkach. Stosują go szefowie w pracy, lub nasi współpracownicy. „Jeśli tego nie zrobisz to…” stracisz pracę, nie dostaniesz premii, lub wiele innych przykrości na Ciebie spadnie. A Ty wiesz, że masz do spłacania kredyt, rodzinę na utrzymaniu i nie możesz sobie pozwolić na utratę pracy, choćby na jeden dzień. A jednak, jeżeli jesteś wystarczająco pewną siebie osobą możesz pokazać szefowi, że on straci więcej niż Ty, jeżeli Cię zwolni. On dobrze wie, że odbierając premię sprawi, że spadnie Twoje zaangażowanie. Nawet mała suma pieniędzy podnosi Twoją motywację.

Nieważne, jakie słowa zostaną użyte. Dla osoby, która chce osiągnąć cel, liczy się tylko przekonanie drugiej osoby do ustępstwa, wtedy zostaje osiągnięty kompromis.

Kiedyś w cenie była skromność. Ale dziś skromność odbiera się jak nieśmiałość, niezdecydowanie. Osoba skromna ma problem z podjęciem pracy, czy nawet w stosunkach z innymi osobami.
Mój osobisty przykład: „pracowałem wówczas z kilkoma kolegami na budowie. Byłem osobą prowadzącą tę budowę. Kiedy pragnąc utrzymać atmosferę współpracy pytałem: „co dziś robimy?” byłem przez współpracowników odbierany, jako osoba niepewna i niezdecydowana, bo sprawiałem wrażenie osoby, która nie wie co ma robić. Zatem zmieniłem podejście i z miejsca zyskałem szacunek. Każdego dnia mówiłem co kto ma robić”.

Idąc do gabinetu wydawcy (w moim przypadku), lub na rozmowę w sprawie pracy zawsze trzeba znaleźć coś, co dobrze wpłynie na relacje zanim dojdzie do właściwej rozmowy. Może to być akwarium w jego gabinecie, lub obraz wiszący na ścianie. Oczywiście wszystko zależy od osoby, z którą rozmawiasz. Jeżeli to rozsądny człowiek łatwo nawiążesz rozmowę, co rozładuje atmosferę. Zapewne w tym pomieszczeniu znajdziesz się po raz pierwszy i nie wiesz, jakie hobby ma twój rozmówca. Pewne rzeczy można określić zauważając je w prosty sposób po gadżetach umieszczonych w pomieszczeniu. Obawa przed wyrażaniem myśli przynosi niepożądane konsekwencje. Twój przyszły pracodawca nie chce, żeby pracował u niego ktoś, kto boi się rozmowy. Asertywność i elokwencja są w cenie.
Idziesz w poszukiwaniu pracy. Trafiasz do gabinetu osoby zajmującej się zatrudnianiem pracowników, czasem będzie to właściciel firmy. Zastanów się nad tym, jakich pracowników Ty byś chciał zatrudniać. Załóżmy, że firma zajmuje się produkcją narzędzi budowlanych. Zanim pójdziesz na rozmowę dowiedz się czegoś o produktach tej firmy. Osoba rozmawiająca z Tobą to doceni. Jeżeli jesteś wystarczająco zdecydowaną i pewną siebie osobą i masz do czynienia z uczciwym pracodawcą, możesz zaproponować coś w stylu używając „zasady potwierdzania”: „być może myśli Pan, że nie posiadam odpowiednich kwalifikacji, żeby u Pana pracować. Jednak dobrze poznałem produkty (nazwa firmy) i wiem, że cieszą się one dobrym uznaniem na rynku. Może dałby mi Pan to stanowisko na tydzień, a wówczas będzie mógł ocenić moje zdolności. Jeżeli nie spełnię oczekiwań rozstaniemy się, natomiast jeżeli okażę się dobrym pracownikiem rozpoczniemy dłuższą współpracę. Pan nic na tym nie straci”. W tej wypowiedzi użyłem również „zasady wzajemności”.

Pamiętajcie, że zawsze istnieje sposób na wszystko. Jeżeli padłeś ofiarą czyjegoś działania, zawsze możesz odegrać się w lepszy sposób. Nie robienie nic też jest silnym działaniem na drugą osobę. Nic nie robiąc sprawiasz, że druga osoba zastanawia się, myśli. Czas ucieka, to prawda. Niektóre osoby potrzebują go więcej żeby sobie coś przemyśleć i na siłę nie zrobisz nic. Inteligentne działanie przynosi o wiele większe efekty. Czy to w przypadku partnera, naciągacza, czy szefa w pracy. Nie potrafię powiedzieć, czy istnieje na świecie osoba, której nie da się naciągnąć, czy oszukać. Jedni patrzą na świat racjonalnie, logicznie, a inni niczym się nie przejmują. Każdy jednak ma swoje słabości. Zawsze jest cena, którą zapłaci, lub pragnienie, za którego spełnienie może oddać wszystko. Właściwe jest znalezienie tego właśnie słabego punktu u tej osoby.

Oczywiście nie polecam nadużywania żadnej z metod, bowiem nigdy jeszcze czynienie zła nie przyniosło dobrych rezultatów. Możesz kogoś oszukać, ale to się zawsze zemści. Zawsze przykrości za dokonane złe czyny wrócą podwójnie — takie są prawa natury i nie zmieni ich nic. Jeżeli swoim działaniem doprowadzisz do czyjegoś rozstania — nie ważne z jakich powodów to robisz — próbujesz zniszczyć coś, do czego nie masz żadnych praw i nie ważne, czy jesteś zakochanym w dziewczynie facetem, czy jesteś ojcem dziewczyny, a jej wybranek nie przypadł Ci do gustu, czy szukasz zemsty. Wszechświat (czy też Bóg) sam rozprawi się z osobami, które robią źle. To tylko kwestia czasu, a Ty jesteś zbyt wartościowym człowiekiem, żeby psuć samego siebie poszukiwaniem zemsty.

Natomiast przedstawione tu prawa możesz używać do woli w dobrych celach. Jeżeli nikogo tym nie skrzywdzisz polecam stosowanie ich. Idź już dziś i wypróbuj, a zobaczysz jakie są łatwe.


---

zapraszam do zapoznania się z moją ofertą książkową:
http://www.kdpowiesci.republika.pl/


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

wszystko zaczyna się od ciebie

Wszystko zaczyna się od Ciebie

Autorem artykułu jest Aneta Styńska



Wszystko, co wydarza się w Twoim życiu, jest zawsze najpierw kontrolowane i uzyskuje zgodę na zaistnienie od Twojego osobistego strażnika, którym jesteś Ty sam. To trochę tak, jakby człowiek był sobie panem i władcą, królem i Bogiem. I po części jest to prawda.

Ten strażnik jest przez jednych nazywany podświadomością, przez innych drugim ja, przez jeszcze innych aniołem stróżem. Nie wdając się w zbyteczne dywagacje na temat nazewnictwa tego czegoś, można powiedzieć, upraszczając sprawę do granic możliwości, że aby coś mogło zaistnieć w Twoim życiu, najpierw musi nastąpić zgodność pomiędzy tym czymś, a wewnętrznym obrazem siebie samego.

Jak to działa? Otóż w najprostszym znanym mi podejściu jest tak. Myśląc w określony sposób, tworzysz siebie. Tworzysz zarówno to, co możesz, na co Cię stać, jak i to, czego nie jesteś w stanie zrobić, czego dokonać. Często czytamy lub słyszymy takie stwierdzenie, że granice naszych możliwości są wytyczane przez nas samych i jeśli coś staje na naszej drodze, to z reguły my sami. Odnosząc się poważnie do takiego podejścia, że na swojej drodze stajemy sami, czy mówiąc inaczej, jeśli chcąc osiągnąć coś, powiedzmy nieprzeciętnego, największym problemem jesteśmy my, to znaczy, że zlikwidowanie tego ograniczającego nas „kamsztora” spowoduje zaistnienie okoliczności dających się poznać jako realizacja postawionego przez nas samych celu.

I jak to z reguły bywa, ta wiedza powinna dać nam już dostatecznie wiele wskazówek na temat tego, co dalej mamy robić z naszym życiem, ale jednocześnie ta sama reguła w dalszej części powie nam, że teoria, a praktyka to często różnica jak przy zestawieniu Nieba z Ziemią.

Zastanawiając się nad zależnościami Twojego życia stanowiącymi o rozwoju zdarzeń pewnie znalazłeś taką sytuację, która z pozoru nie miała źródła w Tobie. Jeśli tak się stało, to znaczy, że nie dostrzegłeś tej zależności. Jedno jest pewne. Ona zaistniała. Nasza pamięć krótkoterminowa ma jedną wadę: jest krótkoterminowa, a ta długoterminowa ma też wadę — jeśli można ich podstawy konstrukcyjne nazwać wadami — że magazynuje wszystko, ale dostać się do niej nam samym jest niezmiernie trudno.

Nic się nie dzieje bez Twojego przyzwolenia. Wszystko, co wydarza się w Twoim życiu, ma źródło w Tobie i może zaistnieć dopiero wtedy, kiedy wyrazisz przyzwolenie na to myślą, słowem, czynem czy emocją. Jeśli już przyjmiemy tę kwestię jako fundamentalną i niepodważalną, będziemy mogli przejść dalej. Jeśli nie ufasz do końca tej koncepcji, podejdźmy do tego z punktu widzenia zaakceptowania korzyści płynącej z przekonania siebie do takiego podejścia. Argument „za” takim podejściem jest następujący. Jednym z wielu kluczy do Sukcesu, szczęśliwego życia, samorealizacji jest wzięcie odpowiedzialności za to, co wydarza się w życiu, na siebie. Jeśli przyjmujemy, że wszystko, co się wydarza w naszym życiu, jest zależne od tego, czy wyrazimy na to przyzwolenie, to nie ulega już chyba wątpliwości, że to my o tym decydujemy, a co za tym idzie — mamy nad tym władzę, by zdecydować właśnie o tym, co się wydarzy. Jeśli tak jest, to odpowiedzialność, która — tak jak wspomniałem — stanowić będzie jeden z fundamentów świadomego i spełnionego życia, będzie po naszej stronie.

Ty jesteś odpowiedzialny za wszystko, co wydarza się w Twoim życiu. Nikt inny. Żadna siła wyższa, żadne gwiazdy, żaden los, żaden inny ktoś. Ty sam. Ci wszyscy i to wszystko, co wymieniłem, czyli gwiazdy, siła wyższa, inni ludzie, los, przeznaczenie mają wpływ na to, co się wydarzy w Twoim życiu. Mają wpływ, często bardzo określony, ale nie mają władzy nad Tobą i nad tym, co się będzie działo z biegiem upływającego czasu. Mieć wpływ, a mieć władzę, to dwie różne sprawy. To dwie różne kwestie. Poprzez posiadanie wpływu wymienione czynniki mogą wywierać presję, nakłaniać, stwarzać tendencje do tego, byś Ty postępował w taki, a nie inny sposób. To stwarzanie okoliczności.

Jeśli okoliczności sprzyjają, jest większe prawdopodobieństwo, że coś się wydarzy. Ale sprzyjające okoliczności nie determinują na sto procent zdarzenia. Czyni to człowiek poprzez podjęcie decyzji. Pada deszcz, jesteś skacowany, jest niedziela, natomiast w planach był na dzisiaj bieg przełajowy. Trening przed maratonem. Możesz spać do wieczora, wszak okoliczności są ku temu sprzyjające. I jeszcze do tego łeb pęka. Ale możesz wstać, założyć dres i pobiec. Wybór należy do Ciebie.

---

Więcej informacji na ten temat znajdziesz na tej stronie >

Marek Zabiciel
Psychorada.pl - Internetowa Platforma Psychologiczna
Konsultacje. Szkolenia. Poradniki. www.psychorada.pl

PS Jeśli chcesz wypełnij bezpłatny test psychologiczny "Jaki naprawdę jesteś", a dowiesz się jaki jest Twój podstawowy profil psychologiczny. Możesz też zapisać się na darmowy mini kurs „Wolność w kreowaniu własnej rzeczywistości”.


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Sukces i porażka nie istnieją!

Autorem artykułu jest Jacek Baraniecki



Sukces i porażka nie istnieją, są tylko działania i ich rezultaty. Jeśli nie jesteś zadowolony z rezultatów musisz zmienić działania. Każde działanie jakie podejmujesz wywołuje określony rezultat i to jest pewne.


Rezultaty dzielimy na te, które nam się podobają i określamy je jako sukces i na te, które nam się nie podobają i nazywamy je porażkami. Granica pomiędzy tymi, które nazywasz sukcesem i porażką jest umowna i istnieje tylko w Twojej głowie.

Strach przed porażką powstrzymuje nas od działania. Bo co jeśli nasze wysiłki nie przyniosą wymarzonego rezultatu? Trzeba będzie się zmierzyć z tym co nazywamy porażką? A jeśli by się okazało że porażka nie istnieje, czy nie ruszyłbyś od razu do działania?

Czy rezultat który chcemy osiągnąć czyli sukces jest wynikiem tylko jednego działania, tylko jednej decyzji? Nie! (no chyba że ktoś trafi w totka;)) Sukces to wynik wielu działań, wielu decyzji, dobrych i złych. Czy np. wybitnym graczem giełdowym zostaje się w wyniku tylko jednej decyzji? Pytanie ile złych decyzji trzeba podjąć żeby w końcu zacząć podejmować dobre decyzje? Na tym polega doświadczenie, że podejmujemy działanie i oceniamy efekt. Jeśli efekt nie jest zgodny z naszym oczekiwaniem, modyfikujemy działanie i dalej obserwujemy efekt. Cały schemat powtarzamy aż do osiągnięcia zamierzonego rezultatu. Te najlepsze działania i decyzje są wynikiem wielu dobrych i złych działań a podejmowanie złych decyzji jest nieuniknione.

Jeśli popatrzysz na to w ten sposób możesz stwierdzić że porażka nie istnieje. Każdy rezultat to kolejne doświadczenie, doświadczenie z kolei wykorzystane w odpowiedni sposób prowadzi Cię do zamierzonego rezultatu czyli sukcesu. W takim świetle każdy rezultat prowadzi Cię do sukcesu i nie musisz się obawiać porażki.

Strach przed porażką to mniej działań albo ich brak, mniej doświadczeń, dłuższa droga do sukcesu. Działając bez strachu przed porażką podejmujesz więcej działań, generujesz więcej doświadczeń i szybciej uzyskujesz zamierzony efekt.

Podejmij działania i osiągnij zamierzony rezultat, porażka nie istnieje!

---

Jacek Baraniecki

Odnajdźsiebie.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl